Na nartach biegowych – wiosenny firn

SAMSUNG DIGIMAX A403

Janów lubelski, 04.04.2013 r.

Na nartach biegowych – wiosenny firn

SAMSUNG DIGIMAX A403

 

 

Na tegorocznym przedwiośniu świat zjawisk pogody łamał wszelkie kanony. 

W opisach zmiennej pogody już zupełnie pogubili się nie tylko prognostycy medialni ale też wypróbowani znawcy w postaci przedstawicieli świata roślin i zwierząt. Dla uzasadnienia swych błędnych prognoz stacje telewizyjne pokazują najczęściej bociany, które zwabione chwilowym ociepleniem i ponaglane pierwotnym instynktem na początku marca beztrosko przekroczyły wał Karpat i oto znalazły się w śnieżnej krainie. 

Tak było też w opisach na tej narciarskiej rubryce a zapowiadane wiosenne i przelotne śnieżyce stawały się kilkudniowymi mroźnymi burzami śnieżnymi. 

Trzeba po prostu zmienić nie tylko podejście do zjawisk pogody ale i metodykę ich obserwacji. Bo przecież spory deszcz ze śniegiem przed Świętami Wielkanocnymi zapowiadał późniejszą, poświąteczną ciszę, słońce i całe połacie pięknego wiosennego firnu. Taka wymarzona pogoda była we wtorek, 2 kwietnia 2013 r., ale już w środę znów wiał wschodni wiatr i dość obficie sypał mokry śnieg. Jak się później okazało, jedyną wiarygodną prognozą był wtorkowy (radiowy) komunikat pogody, że w Moskwie w ciągu doby spadło 30 cm śniegu. A więc wniosek z tej istnej huśtawki pomiędzy zimą a wiosną jest taki, że im dokładniejsza i bardziej wyprzedzająca jest prognoza, tym większa powinna być doza ostrożności w jej wykorzystaniu. Trzeba korzystać z prognoz ogólnych i być gotowym na konsekwencje sporych odchyłek. Rolą świata przyrody jest natomiast korzystanie z aktualnego stanu pogody a nie oczekiwanie na jej dostosowanie do egocentrycznych planów czy zamiarów.

Ten jeden dzień wiosennego firnu w poświąteczny wtorek był więc nagrodą dla całej naszej bioróżnorodności, do której i my się zaliczamy. Wobec wyginięcia masowo występujących kiedyś na polach zajęcy, kuropatw i przepiórek – wiosenne ożywienie wykazują głównie przedstawiciele lotnej i migrującej awifauny. A więc już z rana wszędzie rozbrzmiewały donośne trele wiosennych ptaków z najgłośniejszymi teraz gołębiami i kosami. Niebywale aktywne stały się stada osiedlowych wróbli i gromady sikorek w bezpiecznych przed drapieżnymi kotami żywopłotach. Na przedmieściach dało się słyszeć gdzieniegdzie gdakanie kur i pianie kogutów, co przy wtórze szczekających psów przypominało koloryt dawnego Janowa. Zimujące w Stokach kaczki wykonywały godowe obloty by później, już w parach, dumnie defilować w nurcie rybnej Zimnicy. W słoneczne południe wysoko przelatywały pary kruków, samotne myszołowy i gromadne patrole bocianów. Trochę dziwne, ale gdzieś zapodziały się widoczne już 3 tygodnie temu stadka szpaków. Nie było też widać spod nowego śniegu ogrodowych przebiśniegów, zwiastujących wiosnę już na początku marca. Również nie było bardzo oczekiwanych pierwiosnków. Przy drogach i bliżej wody były za to całe kępy wierzb z wiosennymi baziami na gałązkach.  

Były też bardzo dobre warunki narciarskie.

Wystarczyło wziąć narty biegowe, niezbyt ciepły ubiór, obowiązkowo okulary przeciwsłoneczne i udać się do któregoś upatrzonego wcześniej, zupełnie bliskiego terenu narciarskiego. Warunki śniegowe w Parku Misztalec, nad Białką, czy w każdej innej miejskiej enklawie były „gwarantowane”. W tych uroczych zakątkach teraz panuje cisza i spokój a biała przestrzeń szlaku  narciarskiego rozciąga się zachęcająco. Natomiast gdzieś za nami, w dalekim tle są szumy cywilizacji. Później, już po intensywnym biegu, można podziwiać wzięty w dłonie śnieg – wiosenny firn, skrzący się w słońcu grubymi kryształami lodu….. 

Tak było 2 dni temu – i z pewnością nie były to ostatnie tej zimy narciarskie jazdy.

Tak będzie jeszcze jakiś czas, o ile będą nocne zmrożenia. Te zmrożenia stabilizują  topnienie śniegu na wielu terenach, również tam gdzie zalegają nawet 2 m zaspy. A zaspy będą jeszcze długo, zwłaszcza w lasach, w wąwozach oraz za szpalerami drzew i krzewów na północnych zboczach naszej wyżyny. 

Tam będzie też wiosenny firn, skrzący się w słońcu grubymi kryształami lodu …..

 

Antoni Sydor
Instruktor Turystyki Kwalifikowanej – Narciarskiej